Nie tak bardzo dawno temu pisałam o lecie w Montpellier,
a dzisiaj padał u nas najprawdziwszy śnieg !
Pierwsza sesja zbliża się do mnie wielkimi krokami. Jest coraz bliżej. Dzień pierwszego egzaminu mogę odliczać na palcach jednej dłoni.
Chłodne popołudnie spędzam więc u siebie w towarzystwie niezawodnego szalika, bardzo urodziwej gruszki i pięknie pachnącej kawy.
Ojej :) dziękuję.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
Piękny wstęp do dalszej historii. Tylko gdzie dalszy ciąg? Poetycko u ciebie i przytulnie. Bardzo mi się podoba:))
OdpowiedzUsuńPo dość długiej przerwie powoli wracam do blogowania :)
OdpowiedzUsuńZapraszam ponownie do siebie :)